piątek, 27 lipca 2012

Niebo płacze...



Do dziś pamiętam jak się poznaliśmy. Był letni wieczór, postanowiłam się wybrać do swojego ulubionego parku na spacer.  Uwielbiałam takie wieczorne wyprawy, miałam wtedy dużo czasu  na różne przemyślenia. Kiedy doszłam na miejsce, zobaczyłam, że większość ławek jest zajęta przez mamy z dziećmi. Ale jedna była wolna, siedziałeś tam ty. Podeszłam i tak zaczęła się nasza rozmowa:
- Hej, mogę się przysiąść? – uniosłeś głowę i spojrzałeś na mnie, mimowolnie zagościł uśmiech na twojej twarzy.
- Cześć, jasne. Nie ma sprawy, takiej pięknej dziewczynie się nie odmawia – usiadłam na ławce obok ciebie.
- Haha, dobre żarty.
- Ja nie żartuję, naprawdę. A tak po za tym, mam na imię Daniel, a ty?
- Ładne imię. Ja jestem Daria –uśmiechnęłam się do ciebie.
- Co robisz sama w nie za ładny wieczór? Myślałem, że takie dziewczyny dobrze się wtedy bawią.
- Co rozumiesz przez słowo „takie”?
- Nie wiem: ładne, wolne, nie zmartwione, bez problemów.
- Jak śmiesz oceniać mnie, kiedy w ogólne mnie nie znasz. Twoja ocena na podstawie mojego wyglądu, ubiory czy Bóg wie czego jest nic nie warta – zezłościłam się wtedy na ciebie ostro.
- Przepraszam, nie chciałem, żebyś nie zdenerwowała. To nie tak miało zabrzmieć – wydawałeś się mieć wyrzuty sumienia.
- Już w porządku, najważniejsze, że przeprosiłeś. Chciałeś wiedzieć co tu robię? Cóż, przyszłam tutaj, bo to moje ulubione miejsce do rozmyślań. Zawsze przychodzę tutaj sama, żeby pomyśleć nas jakimś problemem czy też tak ogólnie. A ty? – uśmiechnęłam się do ciebie lekko, ponieważ jakoś nie potrafiłam być na ciebie zła.
- Ja przyszedłem tutaj w podobnych celach co ty. Tylko, że ja mam konkretny temat do rozmyślań.
- Jaki? – zapytałam zaintrygowana.
- Może uznasz mnie za jakiegoś dziwaka czy coś. Zastanawiam się nad tym jaki sens mam moje życie i czy w ogóle warto żyć.
- Gdybym miała cię uznać za dziwaka, musiała bym też również siebie za niego uznać. Też się często nad tym zastanawiam, już nie raz chciałam z tym skończyć, bo sądziłam, że wszystkim będzie lepiej bez mnie. Jednak obecnie chcę nadal żyć, nie potrafiłabym sobie tego odebrać pomimo wszystko.
- Gratuluję tobie w takim razie takiego podejścia. Naprawdę, ja już z tym wszystkim nie wytrzymuję.
- Nie rozumiem – powiedziałam lekko zmieszana.
- Ludzie nie lubię mnie przez to, że mam inny styl ubierania się. To, że chodzę w czymś w czym jest mi wygodnie i dobrze się w tym czuję, przeszkadza im. To, że mam inną fryzurę, bo moje włosy są 3 centymetry dłuższa niż pozostałych chłopaków czyni mnie pedałem. Prowadzę fotobloga, piszę tam jakieś swoje przemyślenia na ,temat życia. Dzięki temu mam tak jakby fanów, ale są tej ludzie, którzy oceniają mój charakter tylko i wyłącznie po wyglądzie i ubiorze. Tak bardzo mnie to boli – skończyłeś mówić, widziałam po tobie, że sprawia ci to ogromny smutek.
- Nie bierz sobie opinii tych ludzi do serca, bo w ogóle cię nie znają i nie mają prawa tak mówić – chciałam cię pocieszyć z całej siły, tak bardzo było mi ciebie szkoda.
- Wiem, że masz rację. Ale jakoś nie umiem tego nie barć do siebie. Jestem za bardzo wrażliwy. Cóż za ironia losu, że jestem chłopakiem, skoro jestem tak wrażliwy to powinienem być dziewczyną.
- Nie mów tak! Po prostu ty masz uczucia, które potrafisz pokazać i uświadamiasz je przed sobą samym.
- Przepraszam, że tak tobie mówię. Prawie cię nie znam, ale wiesz, jakoś dobrze mi się z tobą rozmawia, jakbym byśmy byli starymi znajomymi – uśmiechnąłeś się do mnie.
- Nie przepraszaj, lubię słuchać ludzi i pomagać im.
- Ja też, zawsze wszystkich słucham i wszystkim staram się pomóc. Ale kiedy ja potrzebuję pomocy, rady nagle nikt mnie nie zna, nie ma czasu, nie potrafi, wszyscy się odwracają.
- Czuję się czasami identycznie. Umiem wszystkim pomóc…
- … ale sobie nie potrafię. Mam nadzieję, że dobrze dokończyłem zdanie –powiedziałeś ze śmiechem w głosie.
- Tak, idealnie. Skąd wiedziałeś, że o to mi chodziło? – zapytałam zdziwiona.
- Chyba dlatego, ponieważ ja czuję to samo.
- Kurczę, przeraża mnie to. Jesteś tak jakby moim wcieleniem w męskiej postaci. Haha.
- Ei, wiesz, że to nie głupie? – śmiałeś się razem ze mną. Twój śmiech był lekki i radosny. Czułam wtedy, że nie mam żadnych trosk, zmartwień. Miałeś na mnie jakiś magiczne wpływ i czułam się przy tobie bezpiecznie i naprawdę fajnie.
- Świetnie mi się z tobą rozmawia i pewnie z własnej woli siedziałabym z tobą tak cała noc, ale niestety widzę, że jest już całkiem ciemno. Muszę wracać do domu, bo moja mama będzie się o mnie martwiła. Jak chcesz możemy się jeszcze spotkać. Ja bym chętnie to powtórzyła – zaproponowałam z uśmiechem na twarzy oczekując twojej odpowiedzi.
- Bardzo chętnie. Możesz dać mi swój numer telefonu? Zadzwonię lub napiszę i się jakoś umówimy.
- Dobrze, nie ma problemu – napisałam ci mój numer na kartce, schowałeś go do kieszeni.
Pożegnaliśmy się i każde z nas udało się w stronę swojego domu. Gdy już doszłam do domu, wzięłam prysznic i przebrana w piżamę kładłam się spać, zobaczyłam, że mam jakąś wiadomość. Otworzyłam ją, była od ciebie. Życzyłeś mi dobrej nocy i kolorowych snów. Napisałam, że ja tobie też. Pamiętam, że wtedy dosyć szybko zasnęłam, byłam zmęczona całym tamtym dniem.
Obudziłam się następnego ranka i jak to mając w zwyczaju spojrzałam na swój telefon. Było tam sześć nieodebranych połączeń oraz jedna wiadomość od ciebie. Natychmiast ja otworzyłam, bo zdziwiłam się, że bardzo chciałeś się ze mną skontaktować. Wiadomość brzmiała: „Tak bardzo cię przepraszam, wiem, że pewnie zawiodłaś się na mnie. Nie widziałem, po prostu innego wyjścia z tej chorej sytuacji.  Kiedy wróciłem do domu, miałem tyle wiadomości, zacząłem je czytać. Ci ludzie życzyli mi śmierci. Chcieli żebym umarł. Pisali takie okropne rzeczy… nie dałem rady. Może dobrze się stało, że nie odebrałaś, może bym zmienił zdanie, ja chciałem się tylko z tobą pożegnać i przeprosić. Nie obwiniaj się, że nie odebrałaś, to nie twoja wina. Mam po prostu za słabą psychikę. Cieszę, że się poznaliśmy. Naprawdę czuję, że jesteś taka sama jak ja. Mam nadzieję, że kiedyś się spotkamy. I jeszcze raz przepraszam…” Gdy skończyłam czytać wiadomość od ciebie łzy zaczęły płynąć z oczu ciurkiem. Po chwili przerodziło się to w szloch. Nie mogłam przestać. Po mimo tego, że cię nie znałam za dobrze, strasznie mi było ciebie szkoda. Kiedy już się trochę uspokoiłam uruchomiłam laptopa, pierwsze co rzuciło mi się w oczy, był artykuł dotyczący ciebie. Było tam napisane, że skoczyłeś z okna swojego pokoju. Zastanawiałam się wtedy, dlaczego akurat przez okno. Przecież to jedna z najgorszych śmierci. W trakcie możesz jeszcze wszystko przemyśleć, zdać sobie sprawę z tego, że jednak nadal chcesz żyć, że to nie może być koniec, że masz jeszcze tyle rzeczy do zrobienia. Cholera, ciekawe o czym myślałeś spadając. Znowu zaczęłam płakać. Nie mogłam się już opanować, płakałam coraz głośniej. Poczułam dziwną więź z człowiekiem, którego dobrze nie znałam. Zaczęłam czytać wszystkie wpisy na tym twoim fotoblogu. Byłeś naprawdę mądry. Po kilku godzinach uspokoiłam się już trochę. Wstałam, podeszłam do okna i zobaczyłam, że pada deszcz. Uświadomiłam sobie, że to niebo płacze, bo straciło dzisiaj wartościowego człowieka.
__________________________
cześć wam :* napisałam dzisiaj ostatnią pożegnalną notkę, bo już jutro jadę i nie będzie mnie prawie dwa tygodnie z wami ;( niestety nie będę mogła odwiedzać wtedy waszych blogów, ani ich komentować, ponieważ wątpię, aby był tam internet. obiecuję, że jak wrócę to wszystko nadrobię :* także tego, trzymajcie się i mam nadzieję, że notka wam się podoba. czekam na wasze opnie :)

środa, 25 lipca 2012

Przecież nigdzie nie odchodzę.



Długo szukała zanim znalazła, kogoś odpowiedniego. To chyba był on, nadawał się idealnie, do tego co chciała zrobić. Znalazła poprzez bloga chłopaka w swoim wieku. Był łady, ale nie zważał na to. Miał on swój pogląd na świat i trzymał się go. Twierdził, że przyjaźń nie istnieje, że nie ma czegoś takiego jak miłość. Był inny, nie jak reszta dzieciaków w ich wieku, zepsutych przez internet. On miał nie miał po prostu cierpliwości do tego świata. Dzięki swojej oryginalności zaintrygował ją, więc to jemu postanowiła pomóc.
Odszukała jego profil na facebook’u, zaprosiła do znajomych – przyjął jej zaproszenie. Była w lekkim szoku, bo ona sama nie znając kogoś, by nie akceptowała. Ale nie chciała zagłębiać się w szczegóły. Obserwowała jakiś czas jego profil, czytała posty, komentarze znajomych, jego odpowiedzi. Gdy uznała, że już jest na to gotowa, zaczęła komentować jego posty wdając się zarazem w rozmowę. Po jakimś czasie zaczęli pisać już na komunikatorze. Czasami były to zwykłe rozmowy, typu co dzisiaj ich oboje spotkało, ale zazwyczaj tematy dotyczyły życia i ich poglądów. Stworzyli między sobą dziwnego rodzaju więź. Pisali do siebie często, ponieważ potrzebowali tego, nie potrafili się bez tego obyć. Z czasem zaczął on nazywać ją swoją przyjaciółką. Na początku była bardzo zdziwiona, ale później uświadomiła sobie, że zaczął się zmieniać pod jej wpływem. Była siebie jak i z niego ogromnie dumna, zmieniała go na lepszego człowieka.
Po kilku długich tygodniach ich znajomości czuła, że nadszedł już odpowiedzi moment. Zapytała się go czy mogą porozmawiać na skapie, on nie miał nic przeciwko temu. Więc zadzwonił do niej przez komunikator a wtedy zaczęła się rozmowa:
- Hej, co chciałaś mi powiedzieć? Dlaczego nie mogłaś mi napisać jak zawsze? W sumie znamy się jakiś czas, szkoda, że nie wpadliśmy na to wcześniej, żeby tak rozmawiać. Włącz kamerkę, przecież i tak wiem jak wyglądasz – uśmiechnął się.
- Hej, zaraz włączę, ale najpierw chciałabym ci coś powiedzieć.
- Ok, to czekam.
- Tylko proszę nie przerywaj mi.
- Już się boję – uśmiechnął się szeroko – postaram się nic nie mówić.
- Więc… jestem teraz w szpitalu, jestem chora, niedługo umrę. – włączyła kamerkę i wtedy on ujrzał szpitalny wystrój – Znalazłam cię, ponieważ przed śmiercią chciałam zrobić coś dobrego. Umrzeć ze świadomością, że nie jestem do końca złym człowiekiem. Nigdy nie rozmawialiśmy o swojej przeszłości, ja byłam wtedy… okropna, wredna, chamska, niemiła. Hejtowałam, wyzywałam, znęcałam się psychicznie na innych ludziach w szkole. Należałam, jak by to powiedzieć, do takiej elity, której było wszystko wolno. Kiedy dowiedziałam się o chorobie, gdy im już powiedziałam, odwrócili się ode mnie. Zostawili mnie samą i wtedy zaczęłam zastanawiać się nad sobą, nad życiem, które już przeżyłam. Uświadomiłam sobie, że żałuję tego co robiłam, było mi wstyd, miałam wyrzuty sumienia. Pierwsze co zrobiłam zanim trafiłam do szpitala, było przeproszenie wszystkich ludzi, których skrzywdziłam. Wiesz co jest najdziwniejsze? Oni wszyscy mi wybaczyli i to jeszcze mi współczuli. Wtedy jeszcze bardziej żałowałam swoich czynów w przeszłości. Postanowiłam, że zrobię coś dobrego, żeby zrekompensować swojej błędy. Szukałam jakiegoś nastolatka o innych poglądach, zepsutego przez świat internetu, wrednego, chamskiego – takiego jaka ja byłam kiedyś. Znalazłam wtedy ciebie, nie byłeś dokładnie tym kogo oczekiwałam, byłeś trudniejszym przypadkiem. Najpierw przyglądałam się z boku twojemu internetowemu życiu, potem sama w nie wkroczyłam. Pamiętam te nasze wszystkie rozmowy i to jak zacząłeś się zmieniać z jednej na drugą. Byłam, jestem z ciebie ogromnie dumna. Proszę cię jedynie o to, żebyś się na mnie nie obrażał. Cieszę się, że cię poznałam i jesteś naprawdę wartościowym człowiekiem – powiedziała już wszystko co chciała, z niecierpliwością czekała na jego reakcję, której się bardzo bała.
- Nie mam pojęcia co powiedzieć. Jestem trochę w szoku, ale zważając na to, że naprawdę się zmieniłem dzięki tobie i jestem z tego zadowolony, mogę ci jedynie podziękować. Mam nadzieję, że w tych wszystkich naszych rozmowach byłaś szczera i mówiłaś prawdę o sobie, bo naprawdę cię polubiłem – powiedział lekko zmartwiony.
- To wszystko to jedna wielka prawda. Kłamstwem jest jedynie to, że trafiłam na ciebie przez przypadek – uśmiechnęła się,
- Na co jesteś chora? Jak się czujesz? – zapytał ze znaną jej troską w głosie.
- Mam nowotworu mózgu, jest to glejaka szczególnie złośliwy typ nowotworu - w lewym płacie ciemieniowym mózgu, który jest odpowiedzialny za takie funkcje, jak ruchy prawej części ciała, zdolność mowy i rozumienia języka. Nowotwór jest bardzo trudny do wyleczenia i praktycznie nieoperowany. Leczenie  musiało się ograniczyć do naświetlań i chemioterapii. A z dnia na dzień czuję się coraz gorzej. Czuję, że nie długo będzie koniec. – pozwiedzała z wymuszonym uśmiechem na ustach.
- Nie mów tak, na pewno da się coś jeszcze zrobić. A w jakim jesteś szpitalu?
- Leżę obecnie w klinice, która znajduje się nad morzem, bo wiesz jak bardzo je kocham. Jestem tutaj, bo tam i tak by mnie nikt nie odwiedzał, bo wszyscy się ode mnie odwrócili. Jedynie kilka razy pisałam z tymi ludźmi, ale tylko tyle.
- Będę cię mógł odwiedzić? – zapytał z nadzieją.
- Nie sądzę, nie chcę żebyś mnie oglądał w takim stanie. Możesz przyjść na mój pogrzeb i powiedzieć coś ładnego na mój temat – uśmiechnęła się szeroko.
- Proszę nie mów tak, ja się nie pogodzę z twoją śmiecą z tym, że już cię nie będzie przy mnie.
- Mój uśmiech zniknie, mój błysk w oku wygaśnie. Nie będziesz słyszeć mojego głosu, ale będę. Zawsze byłam, więc nie zostawię cię teraz. Ilekroć spojrzysz w niebo wiedz, że będę uśmiechała się do ciebie. Ilekroć nie będziesz wiedział co masz zrobić, posłuchaj mnie, ja będę mówić, głośno i wyraźnie. Będę twoim sercem, po prostu go słuchaj. Umysł może cię oszukać, ale serce nigdy. Ilekroć poczujesz wiatr na swojej twarzy wiedz, że składam na niej pocałunki. Gdy deszcze będzie padał wiedz, że płaczę z braku twojego głosu oraz bliskości. A gdy te słońce wstanie i rozpromieni twoją twarz, pamiętaj mówię, że Cię kocham.
- Ale ja sobie nie poradzę bez ciebie, uzależniłem się od ciebie. Chciałam to dawno powiedzieć, ale za bardzo się bałem… kocham cię. Od jakiego czasu to czułem, ale nie byłem pewien swoich uczuć, ale po dzisiejszej rozmowie jestem tego pewien – powiedział ze łzami w oczach.
- Poradzisz, przecież nigdzie nie odchodzę. Będę przy tobie na zawsze, a kiedyś się spotkamy. Ja będę tam, po drugiej stronie czkała na ciebie.
- Cieszę się jedynie z tego, że mogę się w jakiś sposób z tobą pożegnać, nie zniósł bym innego zakończenia.
- Ja już muszę kończyć, bo zaraz idę na ostatni spacer nad brzegiem morza. Jestem z ciebie dumna i zawsze będę. Kocham cię – powiedziała, a z jej oczu wylewał się strumień łez.
- Dobrze, życzę ci miłego spaceru. Będę tęsknił za tobą. Kocham cię – z jego oczu również wylewały się łzy, był to dowód na to, że jego słowa są prawdziwe.
Następnego dnia rano zmarła. Jej mama od razu jego powiadomiła, bo takie było jej pragnienie. Obiecał, że zjawi się na pogrzebie. Wygłosił piękną mowę, tak jak ona mu zasugerowała. Na początku nie mógł się z tego otrząsnąć lecz potem żył odmienionym życiem, które ona mu podarowała. Nie chciał zmarnować jej pracy i wysiłku, nie chciał, żeby się na nim zawiodła. Odwiedzał ją co jakiś czas i opowiadał o tym co u niego, jak się czuje. A ona zawsze mu odpowiadała, tak jak obiecała. 
____________________________
cześć :* nie jestem za bardzo zadowolona z efektu mojej pracy. od dawna coś takiego chodziło mi po głowie, ale jakoś średnio wyszło. :/ za jakiś czas jadę na wakacje, mam nadzieję, że do tego czasu dodam jeszcze kilka notek. czekam na wasze komentarze i opinie jak wam się podoa:)

poniedziałek, 23 lipca 2012

Z miłości śmierć ją uleczyła.



Nie była piękna,
również nie idealna.
Była normalna, przeciętna
lecz jedyna w swoim rodzaju.

Jej serce nie chciało słuchać rozumu.
Spodobał jej się chłopak nie z jej świata.
To był błąd,
wielki błąd.

Ona myślała,  że mu zależy.
Jemu chodziło tylko o zabawę.
Zabawić się jej kosztem i zostawić.
Był pusty, ładny i bogaty,
myślał, że mu wszystko wolno.

Byli z dwóch różnych światów.
Zrobił jak zamierzał: zabawił i zostawił.
Ona pokochała i kochała,
gdy on wrócił ją odwiedzić po latach
Zastał jedynie na cmentarzu jej nagrobek.
Napis głosił: „samobójstwo popełniła
z miłości śmierć ją uleczyła”.

_______________________
hej ludki ;* dzisiaj taka notka... nie wiem, specyficzna, inna niż wszystkie. nie wypowiadam tutaj swoich poglądów, nie piszę krótkiego opowiadania. to jest taki jakby... najlepiej sami sobie to nazwijcie. mam nadzieję, że wam się podoba, bo nie jestem dobra w pisaniu takich rzeczy. jaka w was pogoda? bo u mnie w sumie taka różna. wczoraj zimno, dzisiaj gorąco. ;) czekam na komentarze i wasze zdanie ;*

sobota, 21 lipca 2012

Jak stare mięso w zepsutej lodówce.



Każdy z nas potrzebuje kogoś w rodzaju powiernika, żeby mógł mu się wygadać. Zazwyczaj gdy już to uczynimy jest nam po prostu lżej na duszy, czujemy się lepiej. Dobrze jest, gdy taka osoba nam doradzi, powie swoje zdanie.  Gdy człowiek nie ma się komu wyżalić, wszystkie swoje uczucia tłamszą się w środku i gniją, jak stare mięso w zepsutej lodówce. Najgorzej jest, kiedy zostajemy sami ze swojemu problemami, tylko niewielka część z nas jest w stanie im sprostać, bez kogoś przy swoim boku. Nie ważna kim ta druga osoba jest, ważne jest to, żeby po prostu była.

_____________________
hej wam ;* jak wakacje? jedziecie gdzieś? ja dziś już ledwo coś robię, bo źle się czuje - głowa mnie boli i brzuch :/ ale wczoraj był piękny dzień, bo mam nowego kolczyka i kupiłam taką piękną sukienkę <3 co sądzicie o takich ludziach? są potrzebni?