Kolejny raz
przyszłam do ciebie, siadam i czuję, że właśnie nadszedł ten odpowiedni moment.
Wiem, że już dawno powinnam ci wszystko wytłumaczyć, ale to za bardzo boli. Chcę
ci również odpowiedzieć na twoje pytanie: „czy warto?”. Zaczynam opowiadać tę historię,
przeżywając wszystko od nowa. Pamiętam ten dzień doskonale, bo przecież nie
codziennie planuje się próbę samobójczą. Zastanawiałam się wtedy jaki rodzaj
śmierci wybrać. Tego samego dnia poszłam wieczorem na dość ruchliwą ulicę,
czekałam na krawężniku, bo mało samochodów przemieszczało się tam tędy, tak
późną porą. Po chwili ujrzałam szybko jadący samochód, bez chwili wahania
weszłam na jezdnię i czekałam na uderzenie. Ale nic takiego się nie działo,
usłyszałam jedynie przerażający huk. Otworzyłam oczy i spostrzegłam, że mój
potencjalny zabójca uległ wypadkowi. Podbiegłam w to miejsce i wtedy po raz
pierwszy cię ujrzałam, byłeś piękny, pomimo aktualnego stanu. Byłam tobą
oczarowana, ale już po chwili się ocknęłam, wezwałam pogotowie. Nie powiedziałam
tam prawdziwej przyczyny twojego wypadku.
Całą drogę do szpitala byłam przy tobie, potem już po jakiś zabiegach,
nadal czuwałam przy tobie. Siedziałam i płakałam, nie chciałam żeby coś ci się
stało, to mnie miałeś zabić. Nagle usłyszałam ciche słowa wydobywające się z
twoich ust: „proszę nie płacz”. Gwałtownie się odwróciłam i spojrzałam na
ciebie. Ucieszyłam się, że odzyskałeś przytomność, nie byłam w stanie nic
powiedzieć. To ty odezwałeś się pierwszy:
- Dlaczego
płaczesz?
- Jesteś tu
prze ze mnie.
- Nie
rozumiem.
- Chciałam
popełnić samobójstwo, chciałam wejść tobie pod koła. Ale ty zahamowałeś i
wjechałeś w drzewo.
- Jej, tak
już sobie przypominam, ale dlaczego chciałaś to zrobić?
- Mam już
dosyć tego życia.
- Na pewno
nie może być tak źle, staraj się zobaczyć pozytywne aspekty.
-Cały sęk w
tym, że ich nie ma. Powiedz mi lepiej
dlaczego mnie uratowałeś.
- Nie wiem,
to był impuls. Nie wiedziałem wtedy jeszcze, że robisz to specjalnie. Ale
gdybym wiedział, to i tak postąpił bym tak samo. Proszę cię, nie próbuj tego
więcej, żyj. Uratowałem cię, więc wykorzystaj swoje życie najlepiej jak
potrafisz. I gdy zapytam cię za kilka lat czy warto było, żebym się dla ciebie
w pewien sposób poświęcił, odpowiedz: tak. Proszę…
Nagle
urządzenie, do którego byłeś podłączony zaczęło głośno hałasować. Przybiegli
lekarze i pielęgniarki. To było ostatni raz kiedy widziałam cię w szpitalu. To
wszystko, całe smutne wspomnienia związane z tobą, reszta jest dobra. Odpowiadam tobie na pytanie:
tak, było warto. Zmieniłam swoje życie i teraz jest już dobrze, jest tak jak chciałeś.
Chociaż wolałabym, żebyś aż tak się nie
poświęcał. Ale byłeś, jesteś, będziesz dobrym człowiekiem. Na pewno Bóg to już
docenił i jesteś w niebie. Muszę już iść, bo robi się zimno, ale jutro cię
odwiedzę. Kocham cię. Wstaję, zapalam znicz na twoim grobie i odchodzę, z
nadzieją, że masz się dobrze.
Do wszystkich, którzy to czytają. Pamiętajcie, że własną
śmiercią nie tylko się zabijacie, ale również innych. Każdy ma ludzi, którzy go
kochają i którym zależy na was. Więc lepiej rozmawiajcie o swoich problemach,
zamiast podejmować tak drastyczne kroki.
____________________________
siema ludziska. notka trochę długa, więc mam nadzieję, że wam się spodoba. na podstawie historii są przedstawiona prawda, tylko w taki bardziej wyobrażalny sposób. warto się nad tym zastanowić. ;) miałam jechać na weekend, ale nie wiadomo jeszcze, bo mam pewien problem. nie wiem kiedy coś dodam, więc żegnam się z wami. możliwe, że nie pojadę, a wtedy coś dodam ;*